To się w głowie nie mieści. Ekrany postawili w szczerym polu
Absurd drogowy w Promniku (świętokrzyskie). Przy remontowanej drodze wojewódzkiej nr 786 ekrany akustyczne staną w szczerym polu. Drogowcy tłumaczą, że to konieczne, bo te tereny są przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową. - Kto będzie chciał budować za taką ścianą? - dziwią się mieszkańcy.
Wjazd do Promnika od strony gminy Piekoszów. Wzdłuż remontowanego odcinka drogi stoi kilkadziesiąt słupów pod ekrany akustyczne - na początku tylko po jednej, potem po obu stronach wojewódzkiej 786. To o tyle dziwne, że na ok. kilometrowym fragmencie nie wiadomo, kogo mają chronić przed hałasem - nie ma tam żadnych zabudowań, są pola i łąki.
Mieszkańcy: Uszczęśliwiają nas na siłę
Mieszkańcy są oburzeni. - Tymi ekranami uszczęśliwiają nas na siłę. Nie chcemy ich wcale - ani tam, ani pod naszymi oknami - mówi Edyta Kobiec, mieszkanka Promnika. W tej miejscowości ekranów będzie wyjątkowo dużo, łącznie będą miały blisko 4 km długości. - Dzielą sołectwo na dwie części, a nasze potrzeby schodzą na dalszy plan - dodaje Grzegorz Stępień, sołtys Promnika. Tłumaczy, że w sprawie ograniczenia liczby ekranów zorganizowano już kilka spotkań z zarządcą drogi. Mieszkańcy nie chcieli ich przede wszystkim tuż pod oknami.
- Ale to przecież absurdalne, ustawiać je w szczerym polu. Kogo ekrany mają tam chronić przed hałasem? Jedyne, co tam załatwią, to odśnieżanie zimą, bo wiatr nie będzie nawiewał śniegu z pola na drogę - mówi Tadeusz Tkaczyk, wójt gminy Strawczyn. Przypomina, że po protestach mieszkańców drogowcy jeszcze raz przeprowadzili badania poziomu hałasu. - Zgodnie z nowymi normami mogłoby tu powstać tylko 600 metrów ekranów. Ale nie pomogły monity, projektu już nie zmienili - dodaje Tkaczyk.
Bo tam kiedyś mają być domy
Damian Urbanowski, dyrektor Świętokrzyskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, tłumaczy, że pozwolenia na budowę i decyzje środowiskowe były wydawane na podstawie starych, mniej liberalnych norm hałasu. Dlatego ekrany w Promniku stanąć muszą. - Zapadła jednak decyzja, że tam, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza, będą one przezroczyste. Zwróciliśmy się też do wykonawcy z pytaniem o koszt wymiany ekranów po północnej stronie drogi, żeby do stojących obok domów docierało więcej światła słonecznego - mówi Urbanowski.
Wyjaśnia, że budowę ekranów również na odcinku niezabudowanym narzuca decyzja Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. - Plan zagospodarowania przestrzennego przyjęty przez gminę przewiduje, że w tym miejscu mają powstać mieszkania. Takie tereny również podlegają ochronie akustycznej - tłumaczy Urbanowski.
Te argumenty nie przekonują jednak wójta Strawczyna. - Nie jestem w stanie ocenić, kiedy zabudowane zostaną tereny w centralnej części Promnika, a co dopiero te przy wjeździe. Jak postawią tam ekrany, to i za 25 lat nie znajdzie się chętny inwestor - mówi oburzony Tkaczyk. Pyta też, dlaczego ekranów nie buduje się w sąsiednich gminach, przy tej samej drodze. - Przecież tam jest takie samo natężenie ruchu - podkreśla wójt.
- Nie wszędzie fizycznie da się to zrobić. Są miejsca, gdzie jest ścisła zabudowa blisko drogi i tam ekranów nie da się ustawić. Przy wjeździe do Promnika taka możliwość jednak jest - odpowiada Urbanowski. I dodaje: - Za dwa-trzy lata przeprowadzimy kolejne pomiary, jeśli okaże się, że ekrany nie są potrzebne, być może zdecydujemy się je zdemontować lub przestawić. Z doświadczenia wiem jednak, że po wybudowaniu drogi może się tu przenieść ruch tranzytowy, a mieszkańcy będą chcieli budowy kolejnych - twierdzi drogowiec.
Zdjęcia:
http://kielce.gazeta.pl/kielce/51,47262 ... 4.html?i=0