Obwodnica Kielc już nie taka ekspresowa. GDDKiA ogranicza prędkość
Ograniczenie prędkości nawet do 60 km na godzinę zapowiadają drogowcy na fragmencie obwodnicy Kielc po serii kolizji i wypadku. Ma obowiązywać podczas deszczu. - Chyba trochę przesadzają - ocenia ekspert.
Ograniczenie obowiązywać ma w okolicach węzła Jaworznia. To tam w czwartek wieczorem kierowca mercedesa stracił panowanie nad autem i wjechał w barierę. Potem w jego samochód uderzyło audi a3.
Policja opowiada, że ten drugi samochód kierowany przez 20-latka prawdopodobnie niemal w tym samym miejscu wpadł w poślizg. Dwie osoby z audi zabrano do szpitala. - Postępowanie wyjaśni okoliczności wypadku. Do zdarzenia doszło podczas deszczu - informuje Andrzej Baran z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
Wcześniej rzecznik policji mówił, że prawdopodobną przyczyną było niedostosowanie prędkości do warunków na drodze. Tak samo policja opowiadała o przyczynach kolizji w piątek nad ranem, też na mokrej jezdni. W barierę uderzyło bmw. - Kierowca został ukarany 300-złotowym mandatem - informuje Baran. Serię zamknęła skoda, która w barierę uderzyła w piątek około godz. 17.10. - Ciężarówka chciała wyminąć ekipę wykonującą roboty drogowe, zepchnęła skodę z jezdni i odjechała. Postępowanie trwa - mówi policjant.
Po tej serii kielecki oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w miejscu zdarzeń wprowadził ograniczenie prędkości stopniowo do 60 km/godz. oraz ustawił znak "inne niebezpieczeństwo". W niedzielę już go usunięto. - Ograniczenie ustawiono ze względu na zdarzenia drogowe i nawałnicę przechodzącą nad regionem - informuje Małgorzata Pawelec, rzeczniczka prasowa kieleckiego oddziału GDDKiA.
Teraz zwolnimy na dłużej
Ale to nie koniec ograniczeń. W oświadczeniu GDDKiA czytamy, że chociaż według wstępnych ustaleń policji przyczyną zdarzeń mogła być zbyt szybka jazda podczas ulewnego deszczu, to zbada sytuację. "Postępujemy tak w przypadkach, w których na krótkim odcinku drogi w krótkim czasie dochodzi do kilku zdarzeń" - napisała GDDKiA.
Zaznaczono, że na oddanej w ubiegłym roku obwodnicy nie było dotychczas podobnych problemów, a zastrzeżeń nie budziła m.in. szorstkość nawierzchni i drożność odwodnienia. "Mimo to zlecone zostaną niezbędne analizy i pomiary, w tym geodezyjne. Zwrócimy się także do policji o dotychczasowe ustalenia dotyczące okoliczności zdarzeń" - czytamy.
Do czasu wyjaśnienia sytuacji na tym odcinku drogi ekspresowej, po której jechać można było 120 km/godz., wprowadzono ograniczenie prędkości stopniowo do "100 km/godz., a następnie do 80 km/godz. podczas opadów deszczu. W przypadku gwałtownej ulewy nie jest wykluczone ograniczenie prędkości do 60 km/godz.".
Kto będzie oceniał poziom opadów, nie wiadomo. GDDKiA zwraca jednak uwagę, że zgodnie z artykułem 19 punkt 1 prawa o ruchu drogowym "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa, a w szczególności: rzeźby terenu, stanu i widoczności drogi, stanu i ładunku pojazdu, warunków atmosferycznych i natężenia ruchu".
Ekspert zdziwiony
- Trudno oceniać sytuację, nie znając szczegółów, ale moim zdaniem zasadnicze jest pytanie, czy faktycznie doszło do ekstremalnej sytuacji pogodowej. Jeżeli tak, to kierowca nie ma prawa oczekiwać, że jadąc z prędkością dopuszczalną, będzie bezpieczny - mówi Łukasz Franek, przewodniczący prezydium Krajowej Sekcji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Stowarzyszeniu Inżynierów i Techników Komunikacji RP. Dodaje, że jeżeli jest to droga ekspresowa i spełnia wszystkie normy, to "nie ma powodu wprowadzania ograniczenia, gdy sytuacja występuje sporadycznie".
- Trochę mi to przypomina sytuację z obwodnicy autostradowej Gliwic, gdzie podczas mgły doszło do dwóch karamboli. GDDKiA postąpiła tam dosyć nerwowo i ustawiła żółte mrugające znaki "uwaga mgła", które działają cały czas. A nawet ustawienie znaków ograniczenia prędkości z informacją, że obowiązują tylko podczas deszczu, nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo z czasem się zdewaluują, gdy kierowcy nie będą zwalniać podczas mżawki. Jeżeli jest tam jakiś problem, to moim zdaniem dobrym rozwiązaniem byłoby ewentualnie ustawienie tzw. znaków zmiennej treści wyświetlających komunikaty w zależności od potrzeb - dodaje Łukasz Franek.
Cały tekst:
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262, ... z32KOLWdK6