Subiektywnie o 2005 roku (wg. Wyborczej)

Moderatorzy: Autor, sueno, Daniel, Sirek1

Awatar użytkownika
Autor
Site Admin
Posty: 11713
Rejestracja: 21 września 2005, o 14:05
Lokalizacja: Bilbało!
Kontakt:

Subiektywnie o 2005 roku (wg. Wyborczej)

Post autor: Autor » 30 grudnia 2005, o 23:43

Obrazek
Jaki był ten 2005 rok - co nas zaskoczyło, rozbawiło, zbulwersowało, czyli subiektywny obraz mijającego roku.

Obrazek Joanna Gergont, Anna Roży 30-12-2005

MIASTO

Cieniem na wizerunku miasta w 2005 roku kładzie się proces, jaki toczy się przed Sądem Rejonowym w Kielcach. Na ławie oskarżonych zasiada wiceprezydent Kielc Marian Parafiniuk

Sądy, sądy, sądy...
Prokuratura postawiła wiceprezydentowi zarzut niegospodarności i niedopełnienia obowiązków przy sprzedaży działki na Ślichowicach. Jak się zakończy proces, nie wiadomo, ale trudno zlekceważyć fakt, uznania przez prokuraturę, że do przestępstwa doszło. Kielczanie krytycznie oceniają decyzję prezydenta, który zdecydował się sprzedać działkę za 8,5 mln zł spółce Echo Investment, mimo że sieć handlowa Carrefour zaproponowała za nią 6,0 mln. więcej. W sądzie stawił się też prezydent Wojciech Lubawski, którego lewicowy radny Jan Gierada oskarżył o pomówienia. Prezydent zarzucił na sesji Gieradzie, który jest dyrektorem szpitala wojewódzkiego, że działa na szkodę szpitala miejskiego jako radny i członek rady społecznej tej placówki. Lubawski proces wygrał i Gierada nie doczeka się przeprosin.

Woda i tak będzie nasza
Koronkową robotą można nazwać przewrót, jakiego prezydent Lubawski dokonał w Związku Komunalnym Wodociągów i Kanalizacji, gdzie pełnię władzy dzierżyli ludzie związani z lewicą. Najpierw przekonał do zmiany stanowiska wójta Masłowa, który dotychczas wspierał lewicę, później wykorzystał przewagę w zgromadzeniu ZKWiK, by doprowadzić do odwołania przewodniczącego, i sam objął to stanowisko. Jakie będą efekty, oprócz politycznych, przejęcia władzy - zobaczymy. Prezydent zapewnia, że mieszkańcy na tym skorzystają.

Wielki budowniczy
Po wielu latach negocjacji kolejnych władz miasta z PKP to prezydentowi Lubawskiemu właśnie udało się z nimi dogadać i w konsekwencji z centrum miasta zniknie ohydna rudera stojąca między dwoma pasmami ulicy Czarnowskiej. Umiejętności dogadywania się prezydentowi nie brakuje - doszedł do porozumienia z władzami województwa i w konsekwencji Filharmonia Świętokrzyska nareszcie będzie miała swoją siedzibę w budynkach po dawnych koszarach na Głowackiego, a miasto ma zainwestować w ruiny dawnego więzienia przy Zamkowej.

Niech nie mówią, że to nie był sukces
Majstersztykiem, mimo wielu głosów krytyki, było też zaangażowanie się Lubawskiego w przygotowanie oratorium "Tu es Petrus". Przepiękne widowisko na Kadzielni zachwyciło kielczan i zaproszonych gości, później okazało się, że jeden z utworów - "Niech mówią, że to nie jest miłość" - wygrał Festiwal Jedynki w Sopocie, a kompozytor Piotr Rubik jak nikt inny potrafił zrobić miastu promocję, głosząc wszem i wobec, że powstanie oratorium było możliwe dzięki prezydentowi Kielc. Zresztą kulturę czuje Lubawski jak mało kto. Muzeum Sztuki Sakralnej, które powstało dzięki jego zaangażowaniu, zebrało bardzo dobre opinie uznanych twórców z całego kraju.

Radni nie tacy bezradni
Radni też się kielczanom w tym roku przydali. Kilka podjętych przez nich uchwał naprawdę sprzyja mieszkańcom i mogą spokojnie powiedzieć, że to miasto przyjazne dla obywatela. Zaliczyć do nich można decyzję o przyznaniu 90 proc. bonifikaty przy wykupie na własność gruntów w wieczystym użytkowaniu. Pozwoli to na uporządkowanie kwestii własnościowych, a i nie odbędzie się kosztem ludzi. Inna uchwała pozwoliła na przeznaczenie ponad 800 tys. zł na badania profilaktyczne pozwalające na wykrycie raka szyjki macicy, choroby obturacyjnej płuc, lakowanie zębów dzieci. W przyszłym roku na bezpłatne szczepienia przeciw grypie mogą liczyć kielczanie powyżej 70. roku życia.

Ale radni nie stronią też od polityki. Po wyborach, kiedy troje z nich dostało się do parlamentu i zwolniły się miejsca wiceprzewodniczącego rady miejskiej oraz przewodniczących komisji, prawica bezwzględnie wykorzystała większość głosów i obsadziła na stanowiskach swoich ludzi. Na nic się zdały apele SLD o umiar. - Historia to oceni - komentował Jacek Wołowiec, szef klubu radnych prawicy.

Wesoło, że aż boli
Nie brakowało w tym roku też rzeczy - śmiesznych. Dyrekcja Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji uznała, że na 15-tysięcznym, najnowocześniejszym, jak sami dyrektorowie wielokrotnie podkreślali, stadionie w Polsce wystarczy ustawienie przenośnych kabin toi- toi. Jak tłumaczył dyrektor Wojciech Dębski, budową normalnych toalet nie chciano podnosić kosztów inwestycji. Małą woltę wywinęli też dwaj wysokiej rangi urzędnicy miejscy - wiceprezydent Andrzej Sygut oraz sekretarz miasta Janusz Koza. Okazało się, że przed wyborami znaleźli się w komitecie honorowym popierającym Platformę Obywatelską, a po wyborach, gdy PO przerżnęła, wpisali się na listę honorową popierającą w wyborach prezydenckich kandydata PiS Lecha Kaczyńskiego. - Mnie ich poglądy nie interesują. Mogliby się znaleźć nawet w komitecie Leppera - komentował prezydent Lubawski.

I jak zaczęliśmy od wizerunku miasta, choć nadszarpniętego, tak i na wizerunku skończymy. Przez cały rok referat promocji prowadził intensywne badania wizerunkowe miasta. Ich konsekwencją ma być strategia, która pomoże wypromować markę Kielce. Życzymy powodzenia.


WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI

Zaczęło się dobrze, a skończyło... jak zwykle.

Niesmak i cuda
Bo oto w styczniu kielecki sąd skazał na kary więzienia posłów SLD, w tym byłego ministra. Potem sąd w Krakowie z drobnymi zmianami wyrok podtrzymał, a na koniec roku skazany z najcięższymi zarzutami i największym wyrokiem minister Zbigniew Sobotka został ułaskawiony przez ustępującego prezydenta RP, kiedyś partyjnego kolegę.

Dlatego po aferze starachowickiej, niewątpliwie najgłośniejszym procesie, jaki odbył się w regionie, pozostał duży niesmak. Bo znów okazuje się, że sprawiedliwość sprawiedliwością, ale są równi i równiejsi. Satysfakcją dla kieleckich sędziów być może będzie duży plus przyznany przez nas za sprawnie przeprowadzony proces.

Ale ten rok przyniósł nam w wymiarze sprawiedliwości także cuda. Bo oto niemożliwe stało się możliwe - kieleckie sądy przestały się spóźniać! Do tej pory, oczekując na niektóre rozprawy, trzeba było koczować pod salą nawet ponad godzinę, a teraz na podstawie spraw wywoływanych z wokandy można by ustawiać zegarki. Tak trzymać, sędziowie!

Nowy rok, nowy szef
Kielecka prokuratura zacznie rok już z nowym szefem - najdłużej urzędujący prokurator okręgowy w III Rzeczypospolitej Aleksandra Tomaszewska po 15 latach pracy zdecydowała się przejść na emeryturę. Kto ją zastąpi, jeszcze nie wiadomo. A rok był i dobry, i zły. Bo po rewolucyjnych zmianach, dymisjach i podziałach w 2004 roku poprawiły się wyniki pracy prokuratorów, choć nie sprawdził się superwydział prokuratury rejonowej w Kielcach powołany do rozwiązywania najpoważniejszych spraw. Po kontroli z prokuratury apelacyjnej został rozwiązany. Nad naszą prokuraturą cały czas ciąży też sprawa prokuratora podejrzewanego o łapówki, pierwsza tego typu w regionie. A jej finału, a nawet rozwiania wątpliwości, czy jest winny, czy nie, na razie nie widać.

Lekcje za stłuczki
W policji rewolucji nie było, było za to dużo stłuczek policyjnych radiowozów i duże koszty naprawy aut. A wszystko dlatego, że

nasi stróże prawa przyzwyczajeni do topornych polonezów nie umieli sobie poradzić z nowoczesnymi volkswagenami i oplami.

Kierownictwo komendy znalazło na to sposób i postanowiło wysłać funkcjonariuszy na... lekcje nauki jazdy.

Kolejny trudny rok mieli na pewno policjanci z kieleckiego komisariatu na Słonecznym Wzgórzu, gnieżdżący się po kilku w ciasnych pokojach i żeby jakoś pracować przynoszący z domu wykładziny i firanki. Szef świętokrzyskiej policji po rozmowie z prezydentem Kielc obiecał, że to ostatni rok w takich warunkach. Trzymamy Pana Komendanta za słowo!


OŚWIATA

Edukacyjny rok stał pod znakiem zmagań o zaliczenie nowej matury i walki o uniwersytet w Kielcach. Obie potyczki zakończyły się porażką

Poprawka z wiedzy
W naszym województwie nowa matura zebrała obfite żniwo. Nie zdał jej co szósty absolwent. Najgorzej wspominać ją będą uczniowie liceów profilowanych, w których poległ co trzeci przystępujący do tego egzaminu. Już w wakacje władze Kielc zapowiedziały zmniejszenie ilości liceów profilowanych. Lepiej od uczniów wypadli organizatorzy. Mimo obaw o przebieg nowego egzaminu nie było zgrzytów, nie doszło do przecieków.

Nawet obietnice się skończyły
Wiosna to był też czas ostatecznej batalii o uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach. Projekt utworzenia uczelni, podpisany przez 303 parlamentarzystów, trafił nawet do laski marszałkowskiej. Na drodze stanęli jednak profesorowie z rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. Co miesiąc czekaliśmy, czy przyznają Akademii Świętokrzyskiej kolejne prawa do doktoryzowania, które były warunkiem powołania uniwersytetu. Miesiące mijały, uprawnień nie było. Sprawę chcieli załatwić nasi politycy, najbardziej zaangażowali się Bożena Kizińska i Przemysław Gosiewski. Nie udało się. Jedyną korzyścią jest to, że teraz żaden z polityków nie obiecuje już, iż załatwi Kielcom uniwersytet.

System się sprawdził, ludzie zawiedli
Kolejny raz sprawdził się internetowy system naboru do kieleckich liceów. Wybrał do klas najlepszych kandydatów. Nie sprawdzili się jednak ludzie. Przez dwa miesiące próbowaliśmy dociec, jak to się stało, że w klasach III LO jest po 42 uczniów, mimo że system zezwalał tylko na 34. Okazało się, że dyrekcja przyjmowała uczniów z odwołań. Dostali się uczniowie z 65 punktami, choć wcześniej odrzucano kandydatów z dwa razy większą liczbą punktów. Wszyscy mówili, że sprawa brzydko pachnie, ale nic nie zrobiono.

Kieleckiej oświacie chluby nie przyniosła sprawa dyrektora SP nr 5 na Herbach. Został on oskarżony o to, że zmuszał pracowników szkoły do pracy we własnym gospodarstwie.

Nie wypalił plan termomodernizacji, zakładałający ocieplenie większości kieleckich szkół i przedszkoli. Ograniczono się do niezbędnych remontów, a kieleccy uczniowie mogą zazdrościć warunków, w jakich uczą się ich koledzy w Daleszycach czy Rakowie.

Pływacki hit
Były też plusy. Na pewno zaliczyć do nich należy wprowadzenie w kieleckich szkołach programu powszechnej nauki pływania dla wszystkich uczniów klas trzecich. To był "strzał w dziesiątkę", o czym świadczy wysoka frekwencja na zajęciach. Ożywili się też kieleccy wychowawcy, którzy od obecnego roku mogą realizować projekty zajęć pozalekcyjnych finansowanych przez urząd miasta.


KULTURA

W kulturze to był rok pełen niespodzianek i imprez godnych uwagi. Niejeden raz gościliśmy sławy sceny i estrady czy uczestniczyliśmy w ciekawych wydarzeniach kulturalnych.

Wysyp jubileuszy
Kielecka publiczność z pewnością na długo zapamięta jubileuszowe imprezy, których w tym roku mieliśmy wyjątkowo dużo. Choćby koncert z okazji 60-lecia Filharmonii Świętokrzyskiej w hali fabrycznej spółki Vive czy premierę oratorium "Tu es Petrus" w amfiteatrze na Kadzielni. Były też wspaniałe występy Kieleckiego Teatru Tańca, który w tym roku świętował swoje dziesięciolecie. Również kielecki Teatr Lalki i Aktora "Kubuś" obchodził jubileusz 50 lat istnienia.

Teatr im. Stefana Żeromskiego mógł się w bieżącym roku pochwalić dwoma udanymi premierami. Pierwsza to przedstawienie dramatu Karola Wojtyły "Przed sklepem jubilera" w reżyserii Piotra Szczerskiego, której gościem specjalnym był papieski fotograf Arturo Mari. Z kolei na premierę "Wielebnych" w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza przyjechał specjalnie do Kielc dramaturg Sławomir Mrożek.

Ważnym wydarzeniem w stolicy województwa było otwarcie po wielu latach starań i zabiegów Galerii Współczesnej Sztuki Sakralnej, której inicjatorem był Leszek Mądzik. Szkoda tylko, że tak niewiele się potem w niej działo. Dużym zainteresowaniem cieszyły się również występy teatrów ulicznych, zorganizowane przez Kieleckie Centrum Kultury podczas Święta Kielc. Uliczne spektakle pokazały, że ta nowa forma sztuki może zadomowić się u nas na stałe.


POLITYKA

To był bardzo wyborczy rok i okazał się najlepszy dla Prawa i Sprawiedliwości

Nie mieliśmy równych w kraju
Partia braci Kaczyńskich, której w Świętokrzyskiem bezdyskusyjnie przewodzi Przemysław Gosiewski, zdecydowanie wygrała zarówno wybory parlamentarne jak i prezydenckie. Zdobyła pięć mandatów w Sejmie i dwa w Senacie. Lepiej wypadał w przeszłości tylko Sojusz Lewicy Demokratycznej. Teraz Sojusz musiał się zadowolić ledwie dwoma mandatami w Sejmie. Bój o kolejne kadencje na Wiejskiej przegrali wszyscy parlamentarzyści lewicy, z byłym szefem klubu SLD Jerzym Jaskiernią na czele.

Drugą siłą polityczną województwa została Samoobrona, która mimo wewnętrznych konfliktów i głębokich podziałów otrzymała więcej głosów niż Platforma Obywatelska. Trzech posłów i jeden senator to dla PO wynik wyraźnie poniżej oczekiwań. Większy apetyt niż na dwa mandaty w Sejmie miało też Polskie Stronnictwo Ludowe.

W pierwszej turze wyborów prezydenckich Andrzej Lepper zwyciężył aż w ośmiu z 14 świętokrzyskich powiatów. Pod względem poparcia dla lidera Samoobrony (26,38 proc.) nasz region nie miał równych w kraju. W drugiej turze byliśmy na trzecim miejscu pod względem poparcia dla Lecha Kaczyńskiego, który otrzymał u nas prawie 65 proc. głosów.

Poseł posłowi nierówny
Z 16 wybranych w 2005 roku świętokrzyskich posłów i trzech senatorów tylko pięciu zasiadało wcześniej w parlamencie. Największą karierę robi Gosiewski, który został szefem klubu rządzącej partii. Pierwszym negatywnym bohaterem został poseł Leszek Sułek z Samoobrony. Zdążył już wyzwać od baranów zatrzymujących go do kontroli policjantów, a prokuratura wystąpiła o uchylenie mu immunitetu.

Wyniki wyborów jak na razie nie mają większego wpływu na to, co dzieje się w regionie. PiS jakby zachłysnął się sukcesem i nie zdążył nawet wymienić wszystkich wojewodów. Rząd bardzo prawicowego premiera Kazimierza Marcinkiewicza musi więc w dalszym ciągu reprezentować w Świętokrzyskiem wojewoda Włodzimierz Wójcik z SLD, który szykował się do opuszczenia stanowiska już na początku listopada. Przedłużające się oczekiwanie na nowego wojewodę sprawiło, że przed gmachem Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego nie stanęła nawet porządna choinka, a skromne lampki świecą tylko na rosnących tam drzewkach.


ZDROWIE 2005

Kolejki do specjalistów i sanatoriów, brak pieniędzy nawet na pensje dla personelu, a na koniec roku straszenie pacjentów zamkniętymi przychodniami. Tyle goryczy, a na osłodę - sporo nowoczesnego sprzętu.

Biednie, ale w ostrogach
O nowy sprzęt wzbogaciło się wiele placówek medycznych. M.in. nowoczesny laser bezkrwawo operujący prostatę i cewkę moczową oraz rozbijający kamienie nerkowe zaczął działać w Świętokrzyskim Centrum Onkologii, system zdalnego monitorowania pracy serca pacjenta w karetce uruchomiło świętokrzyskie pogotowie, a Świętokrzyskie Centrum Kardiologii otrzymało w końcu drugą pracownię angioplastyki.

Gorzej mieli zatrudnieni w służbie zdrowia ludzie. W lutym dwutygodniowy strajk głodowy przeprowadzili pracownicy szpitala w Starachowicach. Domagali się ujarzmienia komorników, którzy zajmują konta placówek medycznych. W maju pieniędzy na płace zabrakło szpitalowi w Pińczowie, a jesienią, dla oszczędności, zbiorowe zwolnienia prawie jednej trzeciej załogi rozpoczął Szpital Miejski w Kielcach.

Przywykliśmy już niestety do kolejek do specjalistów, sanatoriów, na planowane operacje. Ale - co pozytywne - kolejki zaczęły się cywilizować. NFZ zaczął udostępniać coraz bardziej szczegółowe informacje o kolejkach na swojej stronie internetowej. Dzięki temu, że wiadomo, ile się czeka na daną procedurę, łatwiej sobie zaplanować życie i trudniej o oskarżenia, że ktoś załatwia coś po znajomości.

Od wiosny przez cały rok wlokła się komercjalizacja Szpitala Miejskiego w Kielcach i nie zakończyła do dzisiaj. W szpitalu działa spółka, która miała go przejąć już 1 października, ale jej działalność zamrozili kieleccy radni, bo nie podjęli odpowiedniej uchwały. Zmienił się dyrektor placówki, nie zmieniła "dynamika zadłużenia" - długi co miesiąc rosną o ok. pół miliona złotych.

Zmiany były też w NFZ - najpierw, w lutym po krytycznych artykułach w "Gazecie", posadę stracił rzecznik praw pacjenta, a w maju SLD-owskiego działacza Henryka Michałkiewicza na stanowisku dyrektora zastąpiła kojarzona z prawicą Ewa Cybula.

Był to również rok procesów przeciwko oskarżanym o łamanie prawa lekarzom. W czerwcu rozpoczął się największy w województwie proces oskarżonych o łapówkarstwo. Przed sądem stanęło czworo lekarzy i 13 innych osób biorących udział w wyłudzaniu rent z ZUS-u. A w grudniu zakończył się prawomocnym wyrokiem proces psychiatry, byłego dyrektora szpitala neuropsychiatrycznego, Tadeusza Sekreckiego. Trafi on za kratki na 1 rok i 7 miesięcy (minus odsiedziany już areszt) za to, że zgodził się wypisać lewe zaświadczenie lekarskie, aby jego pacjenta nie dosięgły organa ścigania, oraz za nakłanianie podległego pracownika do wydania pozytywnej opinii przestępcy, aby ten mógł uniknąć więzienia.


GOSPODARKA 2005

Rok 2005 w gospodarce świętokrzyskiej wiele nie zmienił. Województwo wlokło się w ogonie wszelkich rankingów, a na koniec dowiedzieliśmy się, że mieszkamy w jednym z pięciu najbiedniejszych regionów w całej Unii Europejskiej

Pod znakiem bezrobocia
W 2005 roku było jednak kilka dobrych wiadomości. Pozycję na rynku umocniły dwie kieleckie perełki, Targi Kielce i Browar Belgia. W całym województwie nie doszło do spektakularnych upadłości czy dużych zwolnień grupowych, a to już dobrze, bo w poprzednich latach różnie bywało.

Powszechnego bezrobocia, wyższego niż średnia krajowa, a w niektórych powiatach przekraczającego 20 proc., nie zmniejszają takie cenne skądinąd inicjatywy jak Internetowa Giełda Pracy w WSH czy wysyłanie pracowników Odlewni Polski??? do Niemiec.

Kielce stały się jeszcze mniej "giełdowe" i budowlane. Mitex, ostatnia z wielkich kieleckich spółek budowlanych, przeniosła siedzibę do Warszawy, a swój biurowiec przy ul. Zagnańskiej sprzedała.

Niesmakiem i dużym zagrożeniem dla Targów Kielce zakończył się spór o dywidendę, jaką z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi toczyło miasto. Dopiero na sali sądowej władze MTP uległy i zgodziły się na pozostawienie 80 proc. zysku w Kielcach - wcześniej chciały całą swoją część zabrać do Poznania. Nie wróży to dobrze przyszłej współpracy dwóch wspólników w targowej spółce.

Czy województwo dokona skoku do przodu i zacznie wdrażać najnowocześniejsze technologie? Bez przyzwoitego lotniska, autostrady czy nawet dróg ekspresowych możemy mieć przynajmniej porządną infostradę. Z powodzeniem ruszył bowiem program e-świętokrzyskie, dzięki któremu możemy się znaleźć w czołówce udostępniania obywatelom szerokopasmowego internetu i e-podpisu.

Napłynęło też kilka niepokojących sygnałów w sprawie funduszy unijnych. Doniesienia z lipca potwierdziły się w grudniu - nasi przedsiębiorcy otrzymają aż osiem razy mniej środków na rozwój w porównaniu z województwem podkarpackim czy lubelskim z funduszu Phare 2003.

Ogólnopolski krach motoryzacyjny odbił się na kieleckich dealerach. Kielczanie stracili jeden z dwóch salonów Fiata i jedyny w województwie salon Seata. A przedstawiciele handlowi innych marek mówią nieoficjalnie, że ledwie przędą, bo nikt nie chce kupować nowych aut.


KOMUNIKACJA

Jest za co chwalić, ale jest też za co ganić

Budowali na potęgę
W tym roku GDDKiA w Kielcach zakończyła trzy poważne inwestycje. Najpierw, w sierpniu została ukończona budowa obwodnicy Jędrzejowa - kosztowała 60 mln zł. W listopadzie do użytku została oddana obwodnica miejscowości Kije, a w połowie grudnia oficjalne oddano do użytku obwodnicę Skarżyska-Kamiennej.

Nie próżnował też Miejski Zarząd Dróg. Szybko przeprowadzono remont kolejnego odcinka deptaka, między ulicami Wesołą i Ewangelicką, rozpoczęto też przebudowę wiaduktów na ul. Krakowskiej. Za to na pewno za wzór nie można stawiać remontu ul. Domaszowskiej. Praca na tym kilkusetmetrowym odcinku trwa już dwa miesiące, a końca nie widać.

Płacą i płacą za wszystko po kolei
Urząd marszałkowski w Kielcach może "pochwalić się", że znowu pokrył cały deficyt kolei, umowa o dofinansowaniu przewozów regionalnych już została podpisana. No i jeszcze te szynobusy. Technologiczne cacka, za które zapłacono ponad 12 mln zł, najpierw ponad miesiąc stały na bocznicy, bo nie były dostosowane do zmian napięć w sieciach trakcyjnych. Kiedy wadliwe elementy wymieniono i szynobusy zaczęły kursować, okazało się, że psują się w nich inne części. Na szczęście maszyny są na gwarancji.

O PKS-ie lepiej nie mówić. Nie dość, że na to przedsiębiorstwo skarżą się nasi czytelnicy, a ono nic sobie z tego nie robi, to nie sposób się do niego dodzwonić?????.


SPORT

Świętokrzyski kibic to ma klawe życie. Nie dość, że nasi sportowcy rozpieszczają go wynikami, wygrywają i awansują, gdzie się tylko da, to już niedługo będzie mógł ich oglądać w iście bizantyjskich warunkach.

Rok Kiełbasy...
Od kwietnia z trybun najnowocześniejszego stadionu w Polsce będzie patrzył jak Kolporter Korona walczy o europejskie puchary, a jesienią w nowej hali może wybrzydzać na poziom Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. Oby...

Gdyby do świętokrzyskiego sportu zastosować nomenklaturę chińskiego kalendarza, gdzie każdy rok ma swoją nazwę: węża, smoka czy innego bazyliszka, trudno byłoby się zdecydować, czy 2005 rok był rokiem Kolportera Korony, czy też Vive Kielce. Pod względem popularności dyscypliny pierwszeństwo należy się piłkarzom Korony, którzy w imponującym stylu wywalczyli awans do ekstraklasy i zrobili w niej furorę. Trzymając się terminologii chińskiej, można więc mijający rok nazwać rokiem "Kiełbasy". Ktoś naprawdę nie wie dlaczego?

....ze szczypior(nia)kiem
Vive Kielce w tej rywalizacji wytoczyło działa nie mniejszego kalibru. Piłkarki ręczne awansowały do ekstraklasy w stylu nie gorszym od futbolistów, juniorzy kieleckiego klubu zdobyli mistrzostwo Polski, a panowie wpisali się w historię, awansując po raz trzeci do ćwierćfinału europejskich pucharów.

Ale zarówno futbol jak i szczypiorniak istnieją w naszym regionie nie tylko w tych klubach. W tym roku można się było cieszyć (i dziwić), że do drugiej ligi awansowali piłkarze z wioski Czermno, że nieźle spisują się w niej zawodnicy KSZO z Ostrowca, którzy nadal mają szansę na ekstraklasę. Końskie żyją piłką ręczną i przez pół roku ekscytowano się tam walką panów KSSPR o awans do grona najlepszych polskich drużyn i świętowano srebrny medal juniorów tego klubu. Podobnie jak w Końskich praca z młodzieżą przynosi efekty w zespole piłkarek ręcznych KSS Kielce - zespół oparty niemal wyłącznie na wychowankach, ze średnią wieku około 20 lat awansował do pierwszej ligi, nie mówiąc jeszcze ostatniego słowa.

Nas na pojednanie już nie nabiorą
Mało? A to nie wszystko... Dla podnoszącej się z kolan lekkiej atletyki iskierką, która miejmy nadzieje zapoczątkuje rozwój, są cztery medale mistrzostw Polski seniorów i postępy młodzieży, na czele ze skoczkinią wzwyż Magdaleną Drop czy kulomiotem Kamilem Zbroszczykiem. Poziomu nie obniża mistrz Polski, Europy i świata oraz rekordzista globu w trójboju siłowym Jarosław Olech, a podobne przykłady można by mnożyć.

Wiemy już na pewno, że nie uwierzymy w hasła pojednania między kibicami z Kielc i Ostrowca, i mamy gdzieś, kto 9 kwietnia zaczął zadymę. Liczymy, że na nowym stadionie w Kielcach kontrola przy wejściu nie będzie tak skrupulatna jak przy Szczepaniaka, gdzie niektórzy wchodzący na pierwszy mecz w ekstraklasie z Cracovią musieli zostawić przed bramą rozum, bo tylko w ten sposób można wytłumaczyć rasistowskie hasła pod adresem ciemnoskórego piłkarza.

ODPOWIEDZ